Granie By The Book – FAQ

Pierwotnie artykuł ukazał się na starym blogu. Niniejszym jest to jego re-publikacja.

Redakcję przepowadziła Aleksandra Sontowska (Naked Female Giant)


Dziękuję także Jakubowi „Wafergix” Kucharzewskiemu (eRPGegi od Kuchni) za wkład merytoryczny w tekst, a także Gacoperzowi za proof-reading i merytoryczne uwagi.

Nieraz zapewne się spotkaliście ze sprzeciwem wobec houseruli czy zachętami do grania zgodnie z podręcznikiem. Ten tekst wyjaśnia, czym jest to granie By The Book. O tym, jak nauczyć się grać BTB (będę używać tego skrótu), przeczytacie tutaj.

Definicja „granie By The Book”: jest to postawa, by rozgrywać sesję RPG zgodnie z zasadami w podręczniku oraz założeniami opisanymi w tekście gry. Gra się, żeby zobaczyć, co gra tak naprawdę oferuje, co robi. To takie „hej, chcę poznać tę grę”

Disclaimer: Jestem fanem grania By The Book, staram się być merytoryczny i możliwie obiektywny.

Poniżej Frequently Asked Questions (FAQ), czyli często powtarzające się pytania oraz kontrowersje dotyczące grania BTB:

Frequently Asked Questions

1) Co daje mi granie BTB?

  • Dzięki graniu BTB możemy doświadczyć, jak opisany w podręczniku zbiór zasad realizuje się w praktyce, a więc: jak tak naprawdę gra działa. To wspólne odkrywanie gry takiej jaka jest. Zobaczysz, jak  zastosowanie reguł wpływa na fikcję. 
  • Pozwala zauważyć i zrozumieć, w jaki sposób poszczególne elementy danej gry wpływają na siebie nawzajem i z czego wynikają ewentualne problemy. 
  • Wyciąga z przyzwyczajeń nabytych z innych gier i sposobów grania. Inna mechanika skłoni cię do podejmowania innych decyzji w grze

2) Zasady mnie ograniczają! Co robić?

  • Ramy i ograniczenia zawarte w regułach i procedurach gry mają na celu skierować nas na konkretny sposób grania. Ułatwiają nam myśleć o tym samym podczas sesji RPG, ustalić po co wspólnie przychodzimy grać. Jest to też tzw. „kreatywne ograniczenie”, czyli gra zmusza ciebie do podjęcia sprofilowanych decyzji.
  • Spróbuj spojrzeć na grę inaczej. To nie twój przeciwnik, to twój poradnik jak zagrać przynajmniej średnią sesję.
  • Nadal pozostaje miejsce na wkład własny w rozgrywkę. Granie BTB wskazuje ci na metody oraz sposoby, jak to robić dla danej gry. Każdy podręcznik podaje inne, własne sposoby; warto to uszanować i skorzystać!

3) Kiedy gramy, MG mówi mi, kiedy i na co mam rzucać. Czy gram BTB?

  • System to jest to jak w praktyce wykorzystuje się reguły, aby coś pojawiło nam się w fikcji. Podręcznik podaje, jak grać i prowadzić grę, jak ma wyglądać sesja. Procedury mówią ci, co robić i jak robić. Na końcu mamy mechanikę – czyli najczęściej ten rzut kością, który odwołuje się do fikcji i który daje nam rezultat.
  • Innymi słowy, na granie BTB składają się te wszystkie elementy, o jakich przeczytasz w podręczniku. Kostka to tylko kostka.

4) Czy jeśli pomylę się w trakcie gry – zapomnę o jakiejś zasadzie, coś poprzekręcam czy źle zinterpretuję – to czy przestanę grać BTB?

  • Absolutnie nie! Grać By The Book to uczyć się, jak gra działa. Wraz z uczeniem się gry, popełniamy błędy. To naturalne. Najważniejsze jest to, co robimy z tym faktem. Tak długo jak ten błąd zauważasz i poprawiasz go, to dalej grasz BTB. Z sesji na sesję, grasz coraz lepiej w grę.

5) Ile czasu sesji traci się na szukanie reguł? Nie lepiej załatać na szybko i po prostu grać? 

  • Potrzeba tyle czasu, ile trzeba. To część wspólnej gry. To ostatecznie twój wybór, na co przeznaczasz swój czas: na łatanie „na szybko” czy na grę w to, co wcześniej zadeklarowałeś. Jeśli wybierasz pierwsze rozwiązanie, szykuj się na to że gra zacznie dziwnie działać..
  • Sięganie po podręcznik w trakcie gry to nic złego. Naprawdę. To część rozgrywki, pokazujesz wtedy że odnosisz się do waszego wspólnego punktu odniesienia w rozgrywce (podręcznik).

6) Jak poradzić sobie z szukaniem reguł w podręczniku?

  • Jeśli chcesz zmniejszyć czas potrzebny na szukanie pierdół w podręczniku, warto oznaczyć strony w podręczniku (kolorowe karteczki, spinacze, zakreślacze, etc.), stworzyć sobie „mapę myśli podręcznika” (gdzie co może się znajdować, o czym są sekcje podręcznika). Przejrzyj podręcznik przynajmniej raz przed następną sesją.

Kontrowersje związane z graniem By The Book

7) Ale jak tak w ogóle można grać bez zasad domowych?!

  • Granie BTB polega na tym, że lubi się grać według oryginalnych zasad. Wbrew pozorom jest to wykonalne, można się przy tym dobrze bawić.
  • Moim zdaniem dodanie zasady domowej powinno być w pełni świadomą decyzją.. Uważam, że trzeba zdawać sobie sprawę z tego, co się stanie, jeśli przerobi się coś w grze, jeśli doda się nową regułę.
  • Nie chodzi tu nawet o sprzeciw wobec zasad domowym w ogólności. Pochopne wprowadzanie zmian w podręczniku sprawia, że traci się kontrolę nad tym, w co się gra.
  • Niestety, ale przerobiona gra jest już czymś innym niż oryginalna. Nie oznacza to domyślnie, że jest czymś gorszym ani lepszym. Jest czymś innym.

8) Słyszałem że gracie tylko w mechanikę, nie obchodzi was fikcja. Czy to prawda?

  • Podręcznik mówi, że musi zaistnieć fikcja, aby móc grać, więc aby grać BTB, fikcja musi zaistnieć. Używam wszystkiego, co jest w podręczniku: czyli nie tylko reguł i kostkologii, ale też settingu, technik prowadzenia i grania. 
  • Granie BTB zakłada jednocześnie to, że fikcja zaistnieje na sesji, oprócz mechaniki i zasad.
  • Lubię grać w oryginalny zapis gry oraz zawartą w nich myśl autora. To też podejście do gry jak każde inne. A jeśli gra By The Book okazuje się zła, to jej unikam i biorę inną. 

9) Co jeśli mechanika jest „zepsuta”? Mamy się męczyć, zamiast ją „naprawić”?

  • Odpowiedzi są dwie: zmienić grę na lepszą (pozbawioną elementów które nas męczą) albo ją przerobić.
  • Dla opcji pierwszej, warto poszukać alternatyw dla tego samego tematu gry, estetyki czy też settingu.
  • Jeśli decydujesz się na to drugie, potraktuj to tak, jakbyś tworzył swoją własną grę w której realizujesz swoje upodobania. 

10) Czy tego typu granie jest w ogóle potrzebne? Lansi są super popularni na YT, a nie grają BTB.

  • Ostatecznie pozostaje odpowiedzieć sobie na pytanie, jak chcesz się bawić na sesji RPG. Do czego służy Twoja (Wasza) sesja RPG?  Można się bawić na różne sposoby. Zwróć uwagę na to, że BTB jest graniem jak każde inne. To konkretna postawa która pozwoli ci rozejrzeć się co bawi Ciebie na sesji, a co nie. To tak naprawdę podejście do hobby, do książek, do sesji.
  • Granie By The Book to wartościowa perspektywa dająca nam punkt odniesienia, do której każdy może się przyłączyć. Grając BTB, łatwiej nam wymieniać się doświadczeniami z sesji RPG.

To ponowna publikacja, ale i tak wymienię swoich Patronów: Jędrzej Śmietański, Michał Laskowski, Aleksandra Sontowska i Jakub Kucharzewski. Dziękuję!

10 myśli w temacie “Granie By The Book – FAQ

  1. 1. A co jeśli sam podręcznik zachęca do eksperymentowania zasadami domowymi, jak np. D&D 5e, gdzie takie rzeczy np.: atuty, wieloklasowość, flankowanie, tempo leczenia są opcjonalne / mają kilka wersji do wyboru (podobnie jak właściwości rasowe człowieka)?
    2. Czy opracowywanie specjalnych zasad z myślą o sesji/przygodzie w specyficznych okolicznościach, których nie przewiduje podręcznik (np. szybsza/wolniejsza czarów) stoi w sprzeczności z filozofią gry BTB?

    Polubienie

    1. 1) To zawartość podręcznika, więc sam odpowiedz sobie na to pytanie 🙂
      2) Jeśli tworzysz własne zasady po to, aby realizować okoliczności, którymi to oryginalna gra nie interesuje się, to już w sumie wiesz, że to jest granie we własną grę, a nie BTB.

      Polubienie

      1. 1) Taka sytuacja: podręcznik główny nie przewiduje jakiejś zasady. MG opracowuje własną zasadę na potrzeby przygody. Następnie w jednym z suplementów/oficjalnych kampanii pojawia się ta zasada sformułowana analogicznie do tego co wymyślił MG. Czy drużyna do czasu opublikowania nowego podręcznika „hołmrulsuje”, a od czasu publikacji gra BTB?
        2) DMG 5e zawiera dość luźne zasady/narzędzia do tworzenia własnych potworów. Czy tworzenie własnych stworzeń (np. takich, które pojawiły się w poprzednich edycjach, a nie są obecne w aktualnej) wykracza poza grę BTB?
        3) MG z racji braku potwora w MM tworzy własną wersję. W jednym z suplementów pojawia się rzeczony potwór, ale mechanika jego działania jest inna niż założenia MG. Jak się to ma do grania BTB?
        4) „Flejwor” a BTB? (np. wrzucenie do gry kukri, którego nie ma w PHP na zasadach sztyletu; rzucanie czaru kula lodu zamiast kula ognia)
        5) błędna interpretacja zasad a BTB: czy drużna, która chce grac BTB, ale błędnie je interpretuje gra BTB? (np. kumulowanie tymczasowych HP zamiast wyboru wartości tymczasowych HP);
        6) brak jednoznacznych zasad/swoboda interpretacyjna a BTB (np. PHP zakłada, że postacie przy awansie na kolejny lvl losują HP kością lub mogą wybrać połowę kości HP bez losowania; czy jeśli MG prosi o losowanie, a gdy wypadnie 1, pozwala wziąć połowę kości gra BTB czy „hołmrulsuje”?)

        Polubienie

        1. To tak, ogółem odpowiedzi masz we własnych pytaniach, ale ok:
          1) W drugim zdaniu sam odpowiedziałeś sobie: tak, własne zasady =/= BTB. Czym innym, jeśli jakaś twórczość wejdzie w skład oficjalnej linii gry, wtedy dopiero wchodzi w skład BTB.
          2) Tutaj sam sobie odpowiedziałeś: tworzenie potworów jest zgodne z DMG 5e, więc jest BTB, nawet jeśli kiedyś powstanie koncepcyjnie ten sam potwór, ale z innymi statami.
          3) Jak wyżej.
          4) Jeśli zmiana ze sztyletu na kukri nie wpływa na fikcję (nie wiąże się ze zmianą, która ma znaczenie dla Shared Imagined Space), wtedy „flavour” to tylko kolor, tekstura. To jakby poza osią „BTB – twórczość własna”.
          5) Punkt czwarty tekstu na to odpowiada [mam wrażenie, że go nie przeczytałeś]. Popełnianie błędów jest czymś naturalnym i tak długo, jak po zauważeniu błędu zamierzacie go poprawić, nie przestaliście grać BTB i dalej gracie BTB.
          6) D&D 5e jest grą, w której to prowadzący opracowuje system grania, więc BTB jest wskazanie tej osoby na zdecydowanie się na interpretację. Nie lubię takich rozwiązań, ale dalej nie wychodzą one z obrębu BTB.

          Polubienie

      2. Artykuł czytałem, gdy pojawił się na starym blogu. Teraz go tylko „przeleciałem” i pkt 4 mi umknął. Moja wina 😉
        Nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie/kwestia. Jeśli gram korzystając w D&D 5e korzystając z oficjalnych podręczników – gram BTB. A co jeśli korzystam z:
        a) materiałów testowych od wydawcy (UA)?
        b) komercyjnych dodatków stworzonych przed podmioty trzecie (np. Brancalonia)?
        c) niekomercyjnych dodatków udostępnionych na DMGuild?

        Polubienie

  2. @Chińczyk_Zhang.

    Trochę jest gier lepszych niż 7/10. Ale chodzi tu w sumie o co innego. Oto, czy jest się gotów zaakceptować wady i ograniczenia danej gry. Cieszyć się z jej mocnych stron. To zawsze będzie sprawa indywidualna, bo każdy ma swój gust…

    Swoją droga, czy właśnie nie oceniłeś rynku erpegowego? 🙂 Że wychodzą gry, które nawet nie są 7/10, na które w sumie nie warto tracić czas? Co do których trzeba zaakceptować, że będzie się z nimi męczyć? Kontekstowo, przez wiele lat właśnie tak było: nie było faktycznie solidnych erpegów, których nie trzeba było poprawiać (albo których błędy były niewielkie i do zaakceptowania).

    I tu zatoczę koło co do mnie i Warhammera. Ostatecznie w niego nie gram, bo poznałem lepsze gry, te na 7/10 i 8/10 co najmniej. A niektóre z tych gier nawet częściowo realizują to, co realizował ten Warhammer czy to D&D. Gdyby tych gier nie było, zapewne kombinowałbym albo jak „napisać własnego Hammera”, albo gryzłbym się z nim, albo… rzuciłbym w diabły hobby 🙂

    EDIT: Nie uważam, że „skaczę” po tytułach, bo z góry nie przywiązuję się do żadnego. Dla mnie to naturalne, że z biegiem lat zmieniam gry, szukam czegoś nowego, lepszego, interesującego.

    Polubienie

  3. Pytanie w pewnym sensie powiązane:
    Ile w tej fascynacji by the book i niechęci do homebrew koszmarnych doświadczeń z WFRP? Bo wydaje mi się, że na poprzedniej wersji blogu (bloga?) był popełniony co najmniej jeden wpis, idący w okolicę „Nie gram w Młotka, bo jestem zmęczony tym, jak wszyscy go „naprawiają””. Z czym trudno się nie zgodzić, ale jednak pozostaje pytanie jak bardzo coś takiego rzutuje na podejście, że w grę należy grać tak, jak napisano, a homebrew i homefixy to samo zło

    Polubienie

    1. Faktycznie, kiedyś pisałem o tym, że do gry w Młotka zniechęcało mnie to, że w 90-95% nie dostałbym tego, co mi obiecywał podręcznik.

      Natomiast ogółem lubię grać BTB, bo jestem ciekaw spróbowana konkretnej, przelanej na tekst idei. Jestem ciekaw, co autor miał na myśli. To mogło potem rodzić frustrację, kiedy okazywało się, że „kultura grania w erpegi” była/jest odmiennie inna: że „nikt nie dba o wspólny mianownik”, „wszyscy próbują grać w inne/różne rzeczy, tylko powołując się na daną grę”. Rozczarowywało mnie to, że tamte sesje z góry odrzucały próbę realizacji oczekiwań, jakie przyniosła lektura gry…

      Polubienie

      1. Polskiej wykładni WFRP nie zamierzam bronić, bo jest zwyczajnie chora i to chora terminalnie. Jednak nadal pojawia się zupełnie inny problem, który z kolei dla mnie byłby niesamowicie frustrujący w praktyce:
        Załóżmy teoretycznie, że gramy BTB. I mamy podręcznik do gry, która jest takim 7/10, z jakimiś oczywistymi wadami czy dziwną składnią, która sprawia, że dana zasada staje się bezsensowna. W myśl BTB należy grę zwyczajnie wyrzucić, bo jest „zepsuta”. Nie wolno w niej nic ruszyć, bo to złamie wizję twórców.
        I jakkolwiek brzmi to jak ekstremum, do to tego przecież nawołuje cała sekcja 9 tego wpisu. Kierując się tą logiką, w życiu nie zagrałbym w żadną grę, bo one wszystkie, jak jeden mąż, mają błędy i niedociągnięcia na rozmaitym poziomie. Zawsze jest coś, co dla szeroko rozumianej higieny gry trzeba ostatecznie zmienić, bo najzwyczajniej przedstawiona forma w podręczniku nie działa albo się nie sprawdza. Ze nie wspomnę o takich, które otwarcie nawołują gracza i prowadzącego do eksperymentów własnych z tworzeniem/uzupełnianiem zasad.
        BTB „sprawdza” się, gdy mamy do czynienia z naprawdę solidnie napisaną grą, która przeszła przez kilkadziesiąt różnych grup playtesterów, a następnie została wypuszczona w wersji demo i na podstawie wniosków od graczy dalej poprawiona. Innymi słowy – jest to sposób na granie w idealną grę w optymalnych warunkach. Ideał godny dążenia do, ale, no cóż, rzeczywistość taka idealna już nie jest. Takich gier po prostu nie ma. Jest za to od zatrzęsienia gier, które są takim 7/10 do domowego liftingu.
        I nie chodzi tu o napisanie gry od nowa, tylko właśnie ustalenie wewnątrz danej grupy, co nie działa i jak to naprawić. Co oczywiście zakłada, że najpierw się zagra w daną grę „tak, jak napisano”. Różnica jest taka, że przy BTB jak gra „nie działa”, to albo należy grę wyrzucić, albo zaciągnąć zasłonki i wspólnie wydawać odgłosy turkotu kół, udając, że pociąg nadal jedzie.
        „Trochę” to męczące na dłuższą metę, bo wymusza nieustanne skakanie między tytułami, w poszukiwaniu nieistniejącego ideału.

        Polubione przez 1 osoba