
Niewiele grałem w tym miesiącu. W 50% było to planowane (krótka przerwa pomiędzy BitD a nową kampanią w AW 2nd), w 50% doszły dodatkowe dłużyzny. Niby dwie po tydzień, ale to efektywnie potencjalnie dwie sesje w miesiącu mniej. Plus podziękowałem pewnej grupie…
Zatem mój czerwcowy wynik to zaledwie 5 sesji. W praktyce wyszło względnie różnorodnie, bo cztery erpegi: Archives of the Sky, Apocalypse World 2nd, Lex Arcana 2nd, The Solar System. 3 w roli gracza (choć jedna sesja to niekoniecznie „graczowana”) oraz dwie poprowadzone…
Skąd tak mało poprowadzonych sesji? Krótka przerwa w ekipie od BitD + upały, które sprawiły, że spotkanie pierwsze do AW 2nd stało się zaledwie sesją zero. Plus nieco przeciągnął się pierwszy termin do TSS…
Tym razem spis alfabetyczny, bo za mało sesji, aby dzielić na kampanie/jednostrzały/imby.
- Apocalypse World 2nd (Prowadzę, 1 sesja): Gramy w praktycznie niezmienionym składzie co z Misfortuners (ot, doszedł brat jednego z graczy). Ustaliliśmy, że światem jest MadMaxowa Wielka Brytania, a konkretnie pozostałości po wielkiej aglomeracji Londynu. Playbooki to: Angel, Child-Thing, Gunlugger, Skinner.
- Zagraliśmy w 1+3, bez Gunluggera. Dowiedzieliśmy się o tym, dlaczego Angel kręci ze Skinnerem. Child-Thing zjadł Skinnerowi szabelkę, ten drugi zajumał mu bumerang oraz tasak (w trakcie rozmowy CT z Wilkiem Psychicznego Wiru drogą telepatyczną). Prawie doszło do walki. Już nawiązała się relacja między trójką postaci, już zaznaczyliśmy trochę tego Londynu post-apo.
- Archives of the Sky (Jednostrzał, 1 sesja): Gra w realiach eksploracji kosmicznej o ludziach, którzy działają w swojej organizacji i próbują nie złamać swoich wartości. W praktyce, jest to wybitnie tytuł „GM-full”, bo każdy w trakcie gry przyjmuje kompetencje prowadzącego sesji. Każda scena zawiera trzy różne role (Narrator, Epic, Intimate) które reprezentują podział na kompetencje „tworzenia i prowadzenia sceny”. Postacie graczy to efektywnie „główni NPCe”, za pomocą których dodatkowo tworzy i odgrywa się fikcję.
- Na tej sesji stworzyliśmy historię pacyfistycznych pionierów, którzy postanowili zasiedlić Planetę Zbyt Idealną Do Życia i uniknąć wzroku zaawansowanej cywilizacji mechanoidów. W rezultacie, kolonistom udało się, lecz musieli dostosować siebie oraz własną technologię do warunków planety („wysysającą energię z zaawansowanych maszyn”), aby funkcjonować.
- Lex Arcana 2nd (Grałem, 2 sesje): Te dwie sesje wytrzymałem, ale jednak zrozumiałem, po co w ogóle przychodziłem na nie. Dla całej otoczki okołosesyjnej: rozwój postaci, oglądanie filmików na YT o starożytnym Rzymie czy łacinie, syndromu „przewinięcia sesji”. Plus towarzystwo było ok. Postanowiłem opuścić grupę po tym, jak prowadzący postanowił już całkowicie eksperymentować z tym, jak dogodzić grupie i próbować odjechać od formuły „przygód-śledztw zamkniętych” z LA. Z jednej strony prowadzący chciał zbliżyć się do „pseudo-PbtA” wolności wyboru, z drugiej strony całość szła w stronę Zilchplay…
- A tak właściwie to dostrzegłem, że ta kampania nie ma już własnych problemów. Graczom coraz bardziej podoba się wspólna gra. To mi po prostu cały czas zgrzytało. Nie potrafiłem odnaleźć się ze zmieniającym się sposobem grania. Ani z odgrywaniem pierdół fikcji z minuty na minutę życia codziennego. Postanowiłem sam wyprosić się z grupy widząc, że to ja będę tym narzekającym. Lepszy brak grania niż granie, które może frustrować.
- The Solar System (Prowadzę, 1 sesja): Po pierwsze, to mój powrót do frameworka z The Shadow of Yesterday (tutaj rozpisałem się o tej nostalgii). Po drugie, w końcu postanowiłem spróbować zagrać w realiach jednego z moich ulubionych settingów: The Elder Scrolls. TSS o tyle się sprawdza, że pozwala względnie niewielkim kosztem uwydatnić cechy TES: heroizm protagonistów, rasy jako unikalne kultury, aspekt nadnaturalny który jest spersonyfikowany („ludzki”). Czwórka graczy całkiem nowa, oprócz jednej osoby, która dołączyła do AW 2nd.
- Udało się zebrać 1+3, na te trzy godzinki. Mimo dość niemrawego startu w „mamy czterech nekromantów do wytropienia, od kogo zaczniemy?”, płynnie przeszliśmy w przygodę w tropienie jednego z nich: argonianina Mictlana Który-Liczy-Rzeczy. Mechanicznie, niepowodzenie: nekromanta uciekł, jego sloadzki sługa również technicznie ujmując wygrał Próbę Sił (zmienił stawkę w środku konfliktu, potem gracze odpuścili konflikt). Ale, dowiedzieliśmy się sporo o zagrożeniu Sloadów w dotychczas bezludnej wyspie koło miasta Sentinel. Dowiedzieliśmy się paru ciekawych rzeczy o postaciach graczy; doszło nawet do jednego konfliktu pomiędzy nimi!
Trochę głupio pisać, że akurat ta 500. sesja w życiu jako gracz wypadła właśnie na tej w Lex Arcana…
Lipiec wydaje się uporządkowany: dwie kampanie do poprowadzenia, każda o porównywalnej planowanej długości (AW 2nd: 6-15 sesji, TSS – 5-12 sesji).
Blog oraz Patronite
Jakbym nie strzelił tekstu o gatekeepingu, to podejrzewałbym siebie o poważny regres w blogowaniu. Chyba napotkałem dołek inspiracyjny: okres, w którym mam mniej ciekawego i świeżego do napisania, bo wcześniej już się rozpisałem. Nie chcę ciągle pisać dokładnie o tym samym. A to, o czym pisałem w czerwcu, nie trafia do szerszej grupy docelowej…
Z drugiej strony, nie mam już na głowie szkoły policealnej oraz egzaminów zawodowych, więc mam więcej czasu na prokrastynację. Albo tworzenie czegoś na blogu. Ogółem mam kilka pomysłów do zrobienia, ale sam wolę się wstrzymywać z połową z nich, bo nie dokończyłem pierwszych na liście…
Mam przecież jeszcze erpega do dokończenia i wstępnego wypuszczenia na świat!
Wiecie co jest zabawne? Stary blog dalej ma więcej wyświetleń w miesiącu niż ten! Z drugiej strony, już zarobiłem na blogu mniej więcej tyle, ile kiedyś na paru tygodniach strimowania gier komputerowych…
Ten tekst powstał dzięki wsparciu: Jędrzej Śmietański i Michał Laskowski. Dziękuję!