
Ilościowo, było słabiej niż w lutym – rozegrałem „tylko” 9 sesji. Jakościowo? Nawet pod względem metryki „ilościowo-jakościowej”, marzec wyszedł co najmniej tak dobrze jak luty. Czyli ogólny poziom sesji był jednak wyraźnie lepszy…
Praktycznie prowadziłem dwie sesje w tygodniu (Blades in the Dark, Moth-Light) i nic po za tym; oprócz dwóch jednostrzałów we Fiasco. Zakończyłem kampanię w Moth-Light, zaś tę w BitD dalej z sukcesem kontynuuję…
Podzieliłem sesje/erpegi na kampanie i na jednostrzały.
Granie kampanijne:
- Blades in the Dark (Prowadzę – 4 sesje): Na tych czterech sesjach dzieje się naprawdę sporo. Uwierzcie mi, poczytajcie sobie. Powiedzieć „awans na II tier i trzy frakcje zniszczone” to za mało. Zarazem śrubujemy rekord poziomu sesji za poziomem, dla nas „dołkiem” jest już zwyczajnie dobra sesja. Świat też trochę ciśnie naszych Asasynów, połowa ekipy trzyma się na rzęsach (piątym wolnym boxie Traumy od usprawnienia gangu). Gracze odważnie idą w tak wyskokowe Score’y, że zgarniane 6+ HEAT staje się normą. Drugi Wanted Level został wbity. Przeszliśmy przez połowę sezonu drugiego, a plany graczy są jeszcze ambitniejsze…
- Moth-Light (Prowadzę – 3 sesje): Akurat ostatnie sesje wypadły najlepiej ze wszystkich ośmiu: faktycznie zaczęły podobać się całej naszej szóstce. Niemniej to już koniec tej króciutkiej kampanii w świecie post-fall SF i niestety cieszę się z jej zakończenia. Prowadzenie pięciu osobom w grze, która niezbyt działa na więcej niż trzech graczy (szkoda, że autor twierdzi inaczej), to jedna sprawa. Druga sprawa, zorientowałem się, że Moth-Light to heartbreaker napisany na silniku Forged in the Dark, który stara się być prostszym od BitD i jednocześnie jest od niego mniej przystępny, zaś jego głębia to iluzja. Niedługo przeczytacie szczegóły o tym, jak mi się prowadziło tę grę. Podsumowując: to co na papierze wygląda zachęcająco, w praktyce działało zbyt płytko.
Jednostrzały:
- Fiasco (playset „Town & Gown” – 1 sesja): Pomiędzy 7-mą a 8-mą sesją w Moth-Light, z powodu absencji graczki zaproponowałem partyjkę we Fiasco. Sama gra – Fiasco – nie zawiodła, mimo swoich quirków oraz relatywnej staroci (graliśmy na kościanym Classicu, który ma już 11 lat). Playset fajnie oddał atmosferę miasta studenckiego gdzieś w USA: studenci vs lokalni (którzy nienawidzą studentów, ale tylko dzięki nim miasteczko funkcjonuje). Natomiast gracze mieli ambiwalentne odczucia od samego Fiasco. Dla jednej z osób, Fiasco zupełnie nie podpada. Dwóm się podobało, nawet rozważali kiedyś powrót do gry na innym playsecie. Ogółem czułem, że dla tych graczy formuła gry GM-less korzystającej ze stołu (karteczki relacji, kości, etc.) jest czymś ekscentrycznym…
- Fiasco (playset „Blades in the Dark” – 1 sesja): Z okazji Czas Na Przygodę Online #23, testowałem playset z pewnego zinu o Doskvol i próbie Score’a. Żaden z trójki graczy nigdy wcześniej nie grał we Fiasco, ani też nie grał w BitD. Mimo to, wystarczyło tylko opowiedzieć kilka zdań o settingu z BitD (i nie mieć kija w dupie o kanon, w trakcie sesji), aby gracze mogli odnaleźć się we współtworzonej fikcji. Innymi słowy – playset ma szansę działać bez znajomości podręcznika do BitD, to dobrze. Ta sesja ogółem wypadła trochę lepiej niż poprzednie „Town & Gown”. Na pewno graczom lepiej podobała się formuła gry oraz emergentna historia o „dealu o esencję duchową, który poszedł naprawdę źle”. Z moich wrażeń: w końcu wylosowałem sensowny Aftermath (czyli mocny negatywny), więc miałem jak pastwić się nad swoim łajdakiem w czterech
aktachzdaniach…
Podsumowując:
Na 9 sesji, 7 poprowadzonych, 2 w roli gracza. Aczkolwiek te w roli gracza i tak organizowałem (Fiasco), więc de facto 0 sesji z inicjatywy kogoś innego. W międzyczasie stuknęła mi 250. poprowadzona sesja w życiu…
Dalej siedzę głównie w Forged in the Dark. Co więcej, planuję poprowadzić kolejną grę na tym silniku; jak się coś uda, to dowiecie się o tym najpóźniej za miesiąc w podsumowaniu takim, jaki właśnie czytacie. Nie ukrywam, że preferuję zanurzyć się w temat FitD, nim mą uwagę przyciągną innego typu gry i tyle będzie z eksplorania gier na silniku FitD…
Nie czuję, jakoby brakowało mu erpegów. No, trochę chciałbym poprowadzić jakies inne erpeżki. Bardzo mi brakuje regularnego grania jako gracz, na których to sesjach bawiłbym się dobrze.